Dzisiaj, a w zasadzie to już kolejny dzień się zaczął, był koszmarny. Boli mnie jak jasna anielka noga od kręgosłupa, ledwo łażę....jak babulinka z laską, to nadomiar złego Wika padła ofiarą albo salci, albo jakiegoś innego wirusa. Także cały dzień w rozjazdach. Ale najważniejsze, że zabrałam ją do domu. A jutro okaże się co złapała, czy też zjadła.
Zrobiłam tylko troszeczkę tuniki dla Myszy :( buuuuuu
Prace śliczne.Zapraszam po wyróżnienie.
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę Tobie i Twojej córce.
OdpowiedzUsuńI zapraszam po wyróżnienie.
zauroczona jestem Twoimi pracami.
OdpowiedzUsuńzapraszam po wyróżnienie:)