Włóczka zwyciężyła. Mam jej serdecznie dość. Dałam radę przerobić 1,5 motka na drutach nr 10. Komin jest olbrzymi i puchaty. Zostało jeszcze pół motka na czapkę, ale zrobię ją dopiero jesienią....uffff
Ale oczywiście na koniec, podczas zszywania nitka pękła, a raczej rozlazła się. I to byłoby na tyle, tej Pani już dziękujemy :)
Ja taką kiepską włóczkę wzmacniam np. akrylową lub wełnianą jednokolorową nitką, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMimo trudności w dzierganiu komin jest fantastyczny .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
super wygląda
OdpowiedzUsuńŚliczne kolory. Bardzo mi się podoba
OdpowiedzUsuńKomin fajny a do tego możesz do nosić jako mini ponczo:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAż trudno uwierzyć, że taka piękna i wydawałoby się prosta praca może przysporzyć tylu problemów. Efekt zachwycający
OdpowiedzUsuń