Jak widzę blogger dalej szaleje, coraz to nowe kolory, jakiś obłęd :/
Sweterek powstaje w bólach, ale tak to jest gdy robi się z głowy.
Zaliczyłam chyba 4 prucia, trudno działam dalej, normalnie już bym rzuciła, ale szkoda mi włóczki.
Muszę szybko skończyć oliwkę, bo mam zamówienie na trzy chusty,
ech abym się wyrobiła przed szpitalem.
czekam na finał
OdpowiedzUsuńNo taki jest urok robienia z głowy...ale jakie efekty!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie :)
oliwkowy to mój ulubiony...
OdpowiedzUsuń