Nie przepadam za przesadnym kombinowaniem. Czasem wystarczy dobra przędza, konkretna forma i pomysł, który trzyma się ziemi.
To poncho zrobiłam z czarnego litewskiego lnu – przędzy, którą lubię za jej szorstką elegancję i sposób, w jaki pracuje z ciałem i światłem.
Nie potrzebowało dodatków ani sztuczek. Luźna forma, czyste linie, wykończenie ręczne.
Lubię rzeczy, które można nosić na kilka sposobów: jako narzutkę na plażę, do sukienki, do jeansów.
Wyszło coś między szalem a warstwą na wieczór – wystarczająco lekkie na lato, ale nie nazbyt zwiewne, by stracić formę.
Nie planuję drugiego takiego. Jest jedno.
Link do sklepu tutaj:
👉 Lniane czarne poncho